Wybierz swój język

   Strona ks. Bolesława Szewca

Trudno mi trwać w relacji z Bogiem bez tych skarbów

Wywiad z ks. Bryanem Storeyem – przeprowadził ks. Bolesław Szewc

W roku 2012 przypada dwudziesta rocznica opublikowania Rozważań o wierze ks. Tadeusza Dajczera. Jak Ksiądz spostrzega tę książkę i inne pisma ks. Tadeusza?

Nasz Pan mówi nam, że życie duchowe jest najistotniejsze. Ksiądz Tadeusz sprawia, że związane z nim wyzwania ożywają.

Czy mógłby Ksiądz powiedzieć o inspiracji, jaką znalazł w książce Rozważania o wierze i innych pismach ks. Tadeusza?

Doprawdy nie wiem, od czego zacząć, tak dużo tego jest! Przez wiele lat moją inspiracją było Wprowadzenie do życia pobożnego św. Franciszka Salezego i O naśladowaniu Chrystusa. Wydaje się, że ks. Tadeuszowi udało się przyswoić sobie te pisma i jeszcze bardziej udoskonalić zawarte w nich przemyślenia. Pomaga nam przeżyć duchowo każdy dzień. Kiedy byłem bardzo chory, ogromnie mi pomógł zmagać się z chorobą. Nie mogę się doczekać, by móc czytać kolejne fragmenty pism ks. Tadeusza. Gdy czytam, tekst z każdą linią coraz bardziej do mnie przemawia. Trudno mi trwać w relacji z Bogiem bez tych skarbów. Dają mi one więcej niż O naśladowaniu Chrystusa, które tak bardzo mi pomogło w latach studenckich.

Rozważania o wierze są raczej wprowadzeniem i fundamentem, natomiast później ks. Tadeusz rozwija swoje myśli rzeczywiście bardzo głęboko i pomaga nam zbliżyć się do Boga i odnaleźć pokój, radość i miłość w sposób wręcz niemożliwy do opisania. 

Czy te pisma miały wpływ na życie kapłańskie Księdza?

O tak, ponieważ życie kapłańskie bez Boga jest puste, a ks. Tadeusz wspaniale prowadzi nas do głębszego zjednoczenia ze Stwórcą. Mam na myśli to, że uczy nas, jak niewiarygodną Miłością jest Bóg i że On kocha miłością całkowitą każdego z nas osobno. Jest to właśnie to, czego wszyscy pragniemy – miłość wyłączna. Nie ma nic bardziej osobistego niż Boża miłość.

Powiedział Ksiądz kiedyś, że nie mógłby rozwiązywać swoich problemów nie spędziwszy uprzednio wielu godzin przed naszym Panem Eucharystycznym. Czy wiąże się to w jakiś sposób z pismami ks. Tadeusza?

Nie w rozumieniu czasu trwania modlitwy, ponieważ ks. Tadeusz chciałby, byśmy z Bogiem byli zawsze. Tak jakby mówił nam, byśmy nie liczyli czasu, ale byli z Nim zawsze. My, ludzie, mamy tak wiele spraw, umieszczamy Boga na dalszym planie naszego życia. Potrze­bujemy czasu przeznaczonego wyłącznie dla Boga, by ułożyć nasze sprawy we właściwym porządku, w przeciwnym razie nie znajdzie­my Go. Nauczanie ks. Tadeusza o naszym Panu Eucharystycznym jest doprawdy wyjątkowe.

Jest Ksiądz w kontakcie z niektórymi osobami, które czytają książki ks. Tadeusza. Co może Ksiądz powiedzieć o przyjęciu przez nie tych książek?

Jest różnie. Niestety niektórzy ludzie zdają się być nieporuszeni, ale dla innych są one wielką inspiracją. Pamiętam, jak pewna kobieta powiedziała mi, że nigdy w pełni nie doceniała Eucharystii, dopó­ki nie przeczytała Tajemnicy wiary. Ta książka sprawiła – jak nic do tej pory – że doceniła istotę Najświętszego Sakramentu. Ciągle o tej książce mówiła.

Co mogą wnieść książki ks. Tadeusza do naszego  życia chrześcijańskiego?

Ksiądz Tadeusz wprowadza wiele idei, pokazuje nam, jak odnaleźć Boga w przeciwnościach, w samotności, wtedy, gdy coś nas przy­gniata. Pokazuje nam w przystępny sposób życie św. Augustyna z Hippony[1]. Ten wielki święty stracił wszystko, żeby jeszcze bar­dziej znaleźć Boga. Ksiądz Tadeusz ukazuje te idee na różne sposo­by. Sprawia, że życie chrześcijańskie jawi się nam jako wiarygodne i pełne sensu.

Przykłady, które Ksiądz podał pokazują, że te pisma pomagają nam znaleźć prawdziwe znaczenie wydarzeń i doświadczeń w naszym życiu.

O tak, ks. Tadeusz często nam pomaga w tym poszukiwaniu. Rzu­ca światło na życie chwilą obecną, co jest rzeczą niezwykłą. Nie jest to oczywiście jego oryginalna myśl, ale on ją ożywia. Boga nie znaj­dujemy w pośpiechu. Znajdujemy Go w teraźniejszości. Nie ma Go w przeszłości, ani w przyszłości. Bóg jest w teraźniejszości i pobudza nas, byśmy Go znaleźli tu i teraz. To wszystko jest cudowne.

Słyszymy narzekania z wielu stron.  Czy ks. Tadeusz nam tutaj pomaga?

Ksiądz Tadeusz jest nam w tej sytuacji bardzo pomocny, ponieważ uczy nas akceptacji Boga w przeciwnościach, w rozczarowaniach. To jest tak bardzo zgodne z Ewangelią. Pokazuje, w sposób niepodważalny, jak cierpienie jest okazją do znalezienia Boga, co jest bardzo ważne w życiu chrześcijanina. Jeśli uciekamy od problemów i cierpienia, zamiast stawić im czoła, nie znajdziemy prawdziwego światła. Ksiądz Tadeusz wciąż pomaga nam akceptować Boga w przeciwnościach, ponieważ w ten sposób jeszcze bardziej Go znajdujemy.

Czy te idee są istotne dla chrześcijańskiego życia?

Bez tego rodzaju myśli, które ks. Tadeusz nam podsuwa, życie chrze­ścijańskie jest puste, jest niczym. Możemy odmawiać wiele modlitw, może nawet śpiewać mnóstwo hymnów i brać udział w przeróżnych, niewiele znaczących rytuałach, wciąż nie wchodząc w głąb. Autor zabiera nas w głębię, „drąży” głęboko i w ten sposób doprowadza nas do pełniejszego zaangażowania się. Jest niezwykle istotne, byśmy podchwycili tego rodzaju idee, które on nam proponuje.

Jeden z księży powiedział, że książki ks. Tadeusza są „bardzo polskie”. Czy podziela Ksiądz tę opinię?

Nie wiem, dlaczego tak powiedział. Niektóre bardzo dobre rzeczy pochodzą z Polski. Bez tego typu przemyśleń jesteśmy bardzo biednym Kościołem. Właśnie tego nam najbardziej potrzeba. Potrzebujemy głębi, potrzebujemy powrotu do podstaw Ewangelii. Ksiądz Tadeusz nie przestaje nas kierować w tę stronę.

Jaki obraz Boga ukazany jest w pismach ks. Tadeusza?

Z pewnością nie jest to Bóg lęku, czy Bóg siejący niepokój, ale Bóg wielkiej miłości. Wielką rzeczą, którą odnalazłem dzięki lekturom dzieł ks. Tadeusza jest to, że zmniejszają one nasz lęk i nasze niepoko­je. Święty Bernard powiedział, że esencją chrześcijaństwa jest właśnie łagodzenie lęku i niepokoju. Ksiądz Tadeusz inspiruje nas do tego. Oczywiście, to wszystko może się wydawać trudne do pojęcia, ale jeśli będziemy wytrwali, znajdziemy tę miłość, która pochodzi od samej Miłości Nieskończonej. Ona jest nie do opisania, po prostu cudowna. To wszystko przychodzi poprzez wytrwałość, cierpliwość i postępo­wanie według myśli, które ks. Tadeusz daje nam pod rozwagę.

A jak Ksiądz widzi obraz istoty ludzkiej zaprezentowany przez ks. Tadeusza?

Ten obraz jest wspaniały, ponieważ  ks. Tadeusz pragnie, byśmy zawsze na pierwszym miejscu stawiali Boga. Nasz Pan mówi nam, byśmy najpierw szukali Królestwa Niebieskiego, a wszystko będzie nam dane. Tak więc jesteśmy przynaglani, by najpierw iść do Boga, aby znaleźć więcej miłości. Wtedy też będziemy mieli więcej miłości względem innych. Je­śli najpierw idziemy do Boga, nie odrzucamy innych. Oni stają się wtedy dla nas ważniejsi. Trudno jest to zrozumieć, ale tak właśnie jest.

Jak ocenia Ksiądz książkę Rozważania o wierze w porównaniu z następnymi, z serii Rozważania o Eucharystii?

Według mnie jest bardzo dobra, ale w porównaniu z następnymi jest bardziej jak podręcznik. Wprowadza nas w ważne zagadnienia, ale bez tej szczególnej inspiracji widocznej w późniejszych książkach. Te późniejsze są dla mnie znacznie bardziej inspirujące, ponieważ są naprawdę głębsze i bardziej osobiste.

Co w nich najbardziej Księdza poruszyło?

Jest w nich tak dużo przemyśleń, ale rozdział Spiętrzone fale[2] jest świetny. Widzimy w nim, że Bóg cały czas próbuje dotrzeć do nas ze swoją miłością, podczas gdy my stale się temu sprzeciwiamy. Jest to dla mnie szczególnie wymowne. Bóg mnie uderza, uderza, ude­rza jak fala miłości, ale moje serce nie dopuszcza, by mógł  wejść do środka. Muszę zatem być bardziej pokorny, muszę siebie zapomnieć, muszę pozwolić Mu zredukować moje ego tak, by ta miłość mogła wejść. To ma bardzo, bardzo mocną wymowę. Ale są też inne nie­zwykle mocne fragmenty.

Wspomniał Ksiądz rozważanie o św. Augustynie z Hippony…

Uważam, że jest wartościowe zwłaszcza dla nas, księży. Bo kiedy pomyślimy, że Augustyn stracił wszystko, co chciał osiągnąć, a jed­nak bardziej odnalazł Boga, jest to niezwykłe. Ponieważ my, księża, często myślimy, że praca naszego życia jest być może bezużyteczna, rozpada się lub ktoś ją deprecjonuje. Augustyn pokazuje, że przez to wszystko Bóg nas kocha. W miarę odkrywania tej prawdy, możemy iść dalej, do przodu.

Czy powraca Ksiądz do niektórych fragmentów, by nad nimi rozmyślać?

O tak, często to robię; to się nigdy nie kończy, jak na przykład  fragment o tym, że najlepiej znajduje się Boga w sytuacji porażki. Na pustyni, nawet w przygnębieniu i depresji, możemy znaleźć Boga. Tak więc te fragmen­ty mają wielką moc. Ciągle zapominamy o tym przekazie. Najpierw on nas porusza, a potem zapominamy. Musimy więc często do niego wracać.

Jak widzi Ksiądz rolę tych pism w perspektywie całego swojego życia?

Wiele rzeczy, pism i ludzi inspirowało mnie w życiu, ale ks. Tade­usz jakoś wykracza ponad to wszystko. Wnika bardzo głęboko i jest to dla niego czymś naturalnym. Wprowadza mnie w rzeczywistość Boga, której nigdy wcześniej nie doświadczyłem. To jest niezwy­kłe. Autor jest tak bliski rzeczywistości – zaczyna tu i teraz, w chwi­li obecnej, wprowadzając zarazem bliższe prawdy i bardziej wyrazi­ste wyobrażenie Boga. Tak więc ze wszystkich cudownych inspiracji w moim życiu nic nie dorówna tej.

Jaki przekaz widzi Ksiądz w pismach ks. Tadeusza dla tych, którzy popełniają grzechy?

Widzę ogromną nadzieję, ponieważ on postrzega nas, grzeszników, jako tych szczególnie ukochanych przez Boga. Mam tu na myśli cy­tat ze św. Katarzyny ze Sieny[3]. Ona mówi, że w momencie poważnej pokusy seksualnej Bóg jest blisko. On jest obecny, jest blisko, by nam pomóc. To jest szczególnie mocny i poruszający przekaz. Niedawno o tym z kimś rozmawiałem i ten ktoś powiedział: „Jak to cudownie pomyśleć, że Bóg tam jest, po to, by pomóc mi w tej sytuacji”.

Wydaje mi się, że nawet w przytłaczającej pokusie i obezwładnia­jącym złu, Bóg wciąż mnie kocha poprzez to wszystko. Pisma ks. Ta­deusza są cudowną inspiracją i pomagają mi, bym nie szedł dalej za grzechem. Nasza wiara uczy nas, że nie ma takiej pokusy, która wy­kraczałaby poza naszą możność stawienia jej oporu[4]. Ksiądz Tadeusz pomaga nam to dostrzec z większą jasnością.

Jaki jest cel ludzkiego życia według pism ks. Tadeusza?

Znaleźć Boga w chwili obecnej. To jest cel: znajdowanie Boga wszędzie, ponieważ odnajdowanie Go wszędzie jest znalezieniem rzeczywistości każdej osoby i każdej rzeczy. Tak więc pozorny dylemat, czy szukać Boga czy innych, jest rozwiązany przez znajdowanie innych poprzez Boga. Potrzebujemy zatem postawić Boga na pierwszym miejscu. Właśnie tutaj bardzo nam pomaga ks. Tadeusz. Znaleźć Boga nie w pośpiechu, nie w przeszłości, nie w przyszłości, ale w chwi­li obecnej. Najlepiej dbamy o przyszłość, żyjąc teraźniejszością. Życie teraźniejszością nie wyklucza przyszłości, ale oznacza, że nie jesteśmy nadmiernie zaniepokojeni o przyszłość. Jeśli zatem szukamy Boga w teraźniejszości, spokojniej podchodzimy do przyszłości.

Czy spotyka Ksiądz ludzi, którzy żyją według tych przemyśleń?

Niestety, niezbyt wielu, ale spotykam takich, którzy znajdują wielką zachętę do zwykłego czekania i bycia cierpliwym, do czekania na poprawę sytuacji – służąc Bogu, polegając na Bogu, widząc Boga we wszystkich rzeczach, będąc gotowym spędzać długi czas z Bogiem. Myślę więc, że jest to wielka pomoc dla różnego typu ludzi. Niestety, niewystarczająco wielu jest nią zainteresowanych.

Jaki pożytek czerpie Ksiądz z pism ks. Tadeusza dotyczących Matki Bożej?

Jedno z jego pism o Matce Bożej zainspirowało mnie do głębszej miło­ści Dziewicy Maryi. Ta głębsza miłość do Niej zawsze prowadzi mnie do głębszej miłości Jej Syna. Ona zawsze mnie „popycha” i stąd wiem, że to prawda. Kiedy mówię: „Maryjo, Maryjo”, Ona mnie zawsze po­pycha ku Najświętszemu Sercu Jezusa. To jest Jej rola. Ukazuje nam, jak być stale skupionym na Bogu. To jest naprawdę cudowne: Ona jest pokorna, jest zwierciadłem pokory, ponieważ tylko Ona zna Boga. To też jest piękne, ponieważ to wszystko jeszcze bardziej zbliża nas do Stwórcy poprzez miłość Maryi. Ona wiecznie przyczynia się do nie­ustannego zesłania Ducha Świętego.

Niektórzy twierdzą, że nadmierna pobożność maryjna może przesłaniać Boga…

O, to jest zupełnie niemożliwe, ponieważ Matka Boża jest tak sku­piona na Bogu, że nie pozwoliłaby na to. Jeśli więc będziemy próbo­wać robić z Niej kogoś więcej niż jest, nie pozwoli na to. Ona zawsze popycha nas w kierunku Boga. Jest wiec absurdem twierdzenie, że wielkie nabożeństwo do Matki Bożej odbiera coś Bogu. To absurd!

Wiemy, że Bóg w nas żyje i działa. Czy to nie umniejsza chwały Pana, jeśli w modlitwie mówimy: Maryjo, żyj we mnie, Maryjo, kochaj we mnie, działaj we mnie etc.?

Ja tego tak nie widzę. Dla Matki Bożej niemożliwe jest inne działa­nie niż to, które prowadzi do wyniesienia Jej Syna. Ona prowadzi nas do Boga cały czas. To jest niepojęte, bo komunia życia z Maryją słu­ży możliwie największej komunii z jej Synem.

W naszej ludzkiej naturze możemy być niepewni co do tego,

czy chcemy być zjednoczeni z Matką Bożą czy z Jezusem Chrystusem…

Nasza natura czasem wprowadza nas w zakłopotanie. Tak przede wszystkim było ze mną. Jednak dlatego, że nie rozumiałem, iż Maryja ciągle popycha nas w stronę Boga. To jest wszystko, co ma na uwadze. Jest całkowicie skupiona na Bogu. Właśnie to jest tak cu­downe: szerzenie pokory i sprowadzanie Ducha Świętego są dla Niej wszystkim.

Tintagel (Wielka Brytania), dnia 20 czerwca 2012 roku

 

[1] Por. ks. T. Dajczer, Zdumiewająca bliskość. Rozważania o Eucharystii 2, wyd. 2., Warszawa, 2008, rozdz. Zburzenie Hippony, s. 45-52 [przyp. red.].

[2] Zob. ks. T. Dajczer, Tajemnica wiary. Rozważania o Eucharystii, wyd. VI, Warsza­wa 2008, s. 73n.

[3] Tamże, s. 30.

[4] Chodzi o możność wynikającą z naszych sił naturalnych współdziałających z udzielaną nam łaską nadprzyrodzoną [przyp. red.].